7 grudnia tego roku była obchodzona 40 rocznica dnia, w którym ówczesny kanclerz Niemiec Willy Brandt uklęknął przed Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie. Gest Brandta nie był czymś planowanym i wywołał powszechne zdziwienie wśród zgromadzonych wokoło polityków zarówno polskich jak i niemieckich, oraz innych osób. Zapadła cisza po tym jak niespodziewanie kanclerz uklęknął. Czyn ten przeszedł do historii jako jeden z symboli rozliczenia się Niemców z ich historią oraz kolejny etap pojednania polsko - niemieckiego. Tutaj możecie znaleźć dokument przedstawiający osobę Brandta oraz odnoszący się także do tamtego czynu - http://www.youtube.com/watch?v=lN2MM5wV-Bw&feature=related .
Film prócz sylwetki Brandta - pierwszego po II WŚ kanclerza z socjaldemokracji (wcześniej przez 20 lat rządzili w Niemczech chadecy), jest istotny także dla dalszych losów Śląska.
Podczas tamtej wizyty w 1970 roku został podpisany pomiędzy RFN i Polską układ o normalizacji wzajemnych stosunków. W jego ramach została uznana przez Zachodnie Niemcy granica na Odrze i Nysie. Tym samym Niemcy zrzekły się prawa do Pomorza, Warmii, Wielkopolski i Śląska. Film pokazuje jak gwałtownie zareagowała na tą wiadomość prawa strona sceny politycznej w Niemczech. Brandt przez część obywateli został okrzyknięty zdrajcą, odbywały się manifestacje przeciwko niemu.
Samo uklęknięcie - jak już wspomniałem - było kolejnym krokiem pojednania polsko - niemieckiego. Tamtego dnia uklęknąl ten, który nie musiał (Brandt działał w opozycji antyfaszystowskiej, był prześladowany przez nazistów) i zrobił to w imieniu tych, którzy powinni uklęknąć, ale tego nie uczynili. Jeśli chodzi o same relacje polsko - niemieckie to kilka lat wcześniej to oczywiście biskupi polscy wysłali orędzie do biskupów niemieckich z pamiętnymi słowami: "wybaczamy i prosimy o wybaczenie" (źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Or%C4%99dzie_biskup%C3%B3w_polskich_do_biskup%C3%B3w_niemieckich). Zastanawiające, iż podczas gdy pierwszy gest pojednania ze strony polskiej czyni prawica, ze strony niemieckiej robi to lewica.
W tym kontekście jedna uwaga porównująca świadomość Polaków i Niemców co do przywołanych powyżej wydarzeń - listu biskupów i czynu Brandta. W świadomości Polaków żyje głównie ten pierwszy. Pamięć o tym co zrobił Brandt przemyka gdzieś wśród mniej istotnych artykułów informacyjnych. W tym roku mogło być trochę inaczej, bo obecny prezydent Niemiec Christian Woolf odwiedził 7 grudnia Polskę. Z kolei Niemcy traktują to co zrobił Brandt bardziej jako etap swojego rozliczenia z nazizmem aniżeli gest pojednawczy wystosowany do Polaków. Przypuszczam, że świadomość orędzia biskupów polskich także jest wśród nich mniej żywa. To przecież biskupi polscy jako pierwsi wyciągnęli rękę, zaś sama odpowiedź biskupów niemieckich byłą dosyć chłodna. Aczkolwiek należy pamiętać o różnych formach funkcjonowania kościoła w Polsce i w Niemczech. Wyszyńskiemu bardzo zależało na wystosowania tego listu i nie konsultował jego treści z całością hierarchów polskich, a tym bardziej z resztą wiernych. Co potwierdziły reakcje - nie tylko władzy, ale także społeczeństwa po ukazaniu się owego listu - "za co my mamy przepraszać!". Powstaje tutaj pytanie na ile był to gest pojednawczy kardynała Wyszyńskiego, a na ile całego kościoła polskiego? Kościół w Niemczech jest bardziej egalitarny, tym samym zdystansowana odpowiedź biskupów niemieckich odpowiadała rzeczywistym nastrojom społeczeństwa, które składało się przecież z kilku milionów wypędzonych z Europy środkowo - wschodniej.
Dobrze, że podkreśliłeś na końcu tę "indywidualność" działania Wyszyńskiego - Kościół w Polsce dzieli się na dwa odłamy - bardziej reformatorski, otwarty (można by nawet zaryzykować określenie: bardziej "chrześcijański", bardziej "lewicowy) oraz bardziej konserwatywny, nacjonalistyczny ("prawicowy", ksenofobiczny).
OdpowiedzUsuńTen list, nie był przecież listem Rydzyka i spółki - może, w pewnym sensie, nie było tak, że u nas gest zrobiła prawica, a tam lewica. Może był to gest dwóch "lewic"... Przypomina mi się tu pewna rzecz, którą kiedyś opowiadał Rogoz: Wyszyński w swoich pamiętnikach opisuje sytuację, jak 2 Zomowców pakowało go do radiowozu. I wspomina: "Strasznie mnie wtedy rozśmieszyła cała ta sytuacja. Bo z naszej trójki tylko ja jeden przeczytałem cały >>Kapitał<< Marksa."