poniedziałek, 20 grudnia 2010

Autonomia Śląska - dlaczego tak (3)

Przedmiot analizy: wywiad z Jerzym Buzkiem

Moim zdaniem, są cztery kluczowe kwestie podejmowane przez Buzka w jego wypowiedzi: krytyka samorządności Śląska realizowanej przeciwko Polsce, porównanie "śląskich krzywd" do krzywd innych regionów Polski, pozytywne odniesienie się do działalności Związku Górnośląskiego oraz stwierdzenie, iż właściwie to zgadza się z RAŚ-iem.

1. Jerzy Buzek uważa, iż Ślązacy inaczej niż Podhalanie, Wielkopolanie czy Kaszubi budują swoją specyficzną tożsamość w opozycji do tego co polskie. Także postulowana przez nich samorządność miałaby być realizowana przeciwko Polsce.
Po pierwsze. Czym jest to co polskie? Chodzi o demokratyczne państwo polskie czy też etnicznie rozumiany naród polski? Jeśli to pierwsze to wypowiedź, iż Ślązacy określają swoją tożsamość w opozycji do takiego demokratycznie rozumianego państwa, jest nieprawdziwa. RAŚ nigdy nie wystąpił przeciwko państwu prawa, nigdy nie prowadził działalności terrorystycznej tak jak np. separatyści baskijscy czy irlandzcy. Manifestacje tej organizacji zawsze przebiegają pokojowo. Jej członkowie z kolei aktywnie uczestniczą w demokratycznych strukturach państwa polskiego. Jeśli zaś to co polskie oznacza etniczny naród Polski - jego język, kulturę, historię, to owszem Ślązacy budują swoją tożsamość - nie powiedziałbym, że w opozycji do tego co polskie - ale wykraczając poza to co polskie. Pragnę przypomnieć, że nasi przodkowie przez wieki żyli w państwie pruskim, wcześniej austriackim, a jeszcze wcześniej czeskim. Mówimy innym językiem. Mamy inną mentalność. Nasi pradziakowie i dziadkowie często służyli w Wehrmachcie. Określamy swoją tożsamość wykraczając poza to co polskie i często podkreślamy np. niemiecką specyfikę naszej kultury czy historii. Dlaczego to robimy? Bo taka jest prawda. Mamy udawać i przeinaczać historię naszych rodzin? To Niemcy przez kilka wieków określali politykę, przemysł i kulturę Śląska, a tym samym w ramach ich projektu cywilizacyjnego były określane losy naszych przodków. Tym różnimy się do Podhalan czy Kaszubów, że oni uważają się za grupy etniczne w ramach narodu polskiego. My z kolei uważamy się za grupę etniczną, która swoją specyfiką wykracza - i to znacznie - poza to co polskie.
Jeśli więc wykraczamy poza to co polskie to tylko w etnicznym rozumieniu polskości, a nie w znaczeniu  państwa polskiego. Tym samym nie zagrażamy państwu polskiemu, o ile ono jest demokratycznym państwem prawa, które w oparciu o wolność i sprawiedliwość traktuje wszystkich swoich obywateli w sposób równy. Jeśli tak jest to Jerzy Buzek nie ma się czego obawiać. No chyba, że państwo polskie nie jest demokratycznym państwem prawa i nie wszyscy obywatele mają takie same prawa. Wtedy proszę głośno mówić o tym, że w Polsce żyją obywatele dwóch kategorii - prawdziwi Polacy i przyszywani Polacy.
Po drugie, Podhalanie czy Kaszubi nie określają swojej tożsamości w opozycji wobec polskości, ponieważ owa polskość nigdy ich tożsamości nie zagrażała. Kultura góralska przynajmniej od czasów Młodej Polski stanowi żywy element wyższej kultury polskiej. Z kolei Kaszubi mogli kultywować swoją tożsamość już w czasach PRL-u - przynajmniej od 1956 roku (źródło: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zrzeszenie_Kaszubskie). Z kolei nam - Ślązakom i Niemcom śląskim - zabroniono mówić w języku ojczystym po 1945 roku. Kara grzywny była stosowana w stosunku do tych, którzy w miejscach publicznych mówili po niemiecku. Usuwano wszelkie ślady obecności niemieckiej na tych ziemiach - zmiany napisów na budynkch, zmiana nazw ulic, zmiana nazwisk. Wyższe funkcje publiczne zajmowali w większości przypadków ludzie, którzy przyjeżdżali z głębi Polski. Z wyższymi funkcjami w przemyśle było podobnie. Tym samym pozbawiono nas możliwości pełnej afirmacji naszej tożsamości. Pełnej tzn. zawierającej zarówno polską jak i niemiecką czy czeską składową.
Prawda jest taka, że to nie Ślązacy mają problem z polskością, tylko Polacy nie mogą zaakceptować śląskości - tego, że inaczej mówimy, że bycie Niemcem nie oznacza dla nas a priori czegoś negatywnego, że potrafimy także pozytywnie odnosić się do niemieckiej historii naszego regionu. My akceptujemy obecność Polaków na Śląsku już od dawna, akceptujemy kulturę polską, wysyłamy dzieci do polskich szkół. Jednak kiedy pragniemy afirmować całą prawdę naszego regionu i naszej tożsamości to nagle się okazuje, że nie jesteśmy dobrymi Polakami. Powtórze raz jeszcze - jesteśmy dobrymi obywatelami Polski - tak samo jak dobrymi obywatelami Polski są członkowie mniejszości ukraińskiej, białoruskiej czy litewskiej. Jednak podobnie jak oni nie są etnicznymi Polakami tak i my - Ślązacy nie jesteśmy etnicznymi Polakami. A redukowanie naszego statusu do statusu Górali czy Kaszubów tj. do grupy etnicznej w ramach narodu polskiego, jest brakiem tolerancji dla naszej odmienności etnicznej, która wykracza poza naród polski. Można powiedzieć, że jesteśmy specyficznymi mieszańcami, które prócz polskich naleciałości czynią częścią swej tożsamości także elementy niemieckie i inne.

2. Jerzy Buzek twierdzi, że po wojnie nie tylko Śląsk ponosił koszty odbudowywania stolicy i kraju, ale także inne regiony. Tak samo później to nie tylko Śląsk był zaniedbywany przez "centralę", ale także inne regiony.
Owszem należy sie z tym zgodzić. Jednak ta wypowiedź redykuje roszczenia Ślązaków do sfery zmiany urządzenia administracji państwa oraz sfery ekonimicznej. To jednak nie wszystko o co nam chodzi. Nawet jeśli to równe obciążenie ekonomiczno - administracyjne dotyczyłoby także innych regionów, to nadal pozostaje faktem, iż to kultura śląska, tożsamość i historia tego regionu i jego mieszkańców uległa zaniedbaniu. Mazowszanie, Wielkopolanie czy Małopolanie mogli w pełni czuć się u siebie, i oddychać pełna piersią powietrzem przesiąkniętym kulturą z którą się utożsamiali. To z kolei naszym dziadkom i rodzicom zabroniono mówić w rodzimym języku, to dla nich był zamknięty awans na wyższych szczeblach administracji publicznej i w przemyśle. Równość obciążeń różnych regionów w Polsce, w tym także Śląska nie oznacza równości obciążeń różnych mniejszości etnicznych w ramach państwa.
Buzek mówi także, że nie należy się licytować kto poniósł większe straty. Wypowiedź ta rzucona w tym kontekście, aby pozostać racjonalną musi zakładać, iż straty w tym wypadku tj. w wypadku śląska są błahe. Jeśli ta wypowiedź tego nie zakłada to dopuszcza brak reakcji na jawną niesprawiedliwość. Jeśli ktoś rzeczywiście poniósł straty większe od innych, to dlaczego nie ma się głośno o to upomnieć? Sprawiedliwość tego wymaga. A my upominamy się tylko o to co każdemu obywatelowi demokratycznego państwa się należy - szacunek dla jego kultury i tożsamości, możliwość jej ochrony i rozwoju, oraz możliwość odpowiedzialnego stanowienia o sobie - i to nie tylko w czterach ścinach swego domu, ale także w sferze publicznej.

3. Po tym jak Buzek dokonał krytyki koncepcji autonomii Śląska, zaproponował swoją koncepcję samorządności wszystkich regionów Polski. Zaprawde trudno tutaj dostrzec jakąkolwiek rozbieżność z postulatami RAŚ-iu. Ostateczenie wydaje się, że Buzek boi się pojęcia autonomia jak diabeł święconej wody, i w zastępstwie na określenie tych samych idei co w przypadku RAŚ-iu posługuje się tylko odmiennym pojęciem.

4.Wskazuje on także na Związek Górnośląski jako na tą organizację, która walczy o samorządność Śląska. Nie chcę tutaj z tym polemizować. Pragnę tylko zwrócić uwagę, że na Śląsku istnieją różne organizacje, które w większym lub mniejszym stopniu reprezentują rożne grupy etniczne naszego regionu. Prócz ZG istnieje oczywiście Ruch Autonomii Śląska, a także Związek Ludności Narodowości Śląskiej, Niemiecka Wspólnota "Pojednanie i przyszłość" oraz Towarzystwo Społeczno - Kulturalne Niemców. Wielość organizacji na Śląsku odpowiada wielości grup etnicznych go zamieszkujących. Prócz Polaków, Niemców i Ślązaków, żyją tutaj także osoby, które w sposób bardziej złożony określają swoją tożsamość np. jako polskich Ślązaków czy niemieckich Ślązaków. Tak się akurat składa, ze przywołany przez Jerzego Buzka Związek Górnośląski jest ze wspomnianych organizacji organizacją najbardziej pro-polską. Te pozostałe organizacje w większym stopniu uwzględniają interesy tych grup, których tożsamość jest w mniejszym stopniu akceptowalna przez Polaków. 
Oczywiście nieprawdą jest, że śląskość nie ma w ogóle związku z polskością. Nic podobnego nie sugerowałem. W moich uwagach chodziło mi, o krytykę zawężania tożsamości śląskiej do polskości.  Takie postępowanie jest nieuzasadnione. Próby posądzania nas o działalność wbrew Polsce nie liczą się z tym, że w sposób naturalny nasza tożsamość wykracza poza to co polskie. Krytykowanie nas za to, to negowanie prawdy historycznej i kulturowej naszego regionu i przejaw braku tolerancji dla nas samych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz