Przedmiot analizy: Ludwika Dorna list otwarty do Donalda Tuska
Tekst dostępny tutaj: http://www.miastowroclaw.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1866:list-otwarty-do-donalda-tuska-o-rzeczpospolitej-ludwik-dorn&Itemid=265
Po przeanalizowaniu kilku wypowiedzi liberalnej sceny politycznej sięgam po pierwszego przedstawiciela (nie twierdze, że skrajnego konserwatysty) stanowisk bardziej konserwatywnych - Ludwika Dorna.
Nie chce rozpatrywać argumentów, które już były analizowane np. nazywanie RAŚ ruchem separatystycznym, krytyka dawnych kontrowersyjnych wypowiedzi Gorzelika. Istotny nowy argument, który pojawia się w wypowiedzi Dorna, a którego nie było w tekstach wcześniej analizowanych, to krytyka samej idei decentralizacji państwa i ustanowienia autonomicznych regionów. O ile więc liberałowie akceptowali postulaty pogłębionej samorządności, czyli sferę zmian administracyjnych, zwiększenia upodmiotowienia obywateli, ale nie akceptowali afirmacji tożsamości i kultury śląskiej, o tyle Dorn nie akceptuje obu obszarów postulatów RAŚ.
Podstawą krytyki ze strony Dorna jest fakt, iż propozycje RAŚ-iu kwestionują "zasadę unitarnego charaktery Rzeczypospolitej". Trudno się z tym nie zgodzić. Tylko nie rozumiem dlaczego mamy zawężać sobie możliwy obszar dyskusji nad rozwiązywaniem problemów kraju do takiego, który nie wychodzi poza dogmat unitarności. Owszem zasada ta jest w konstytucji, ale z jakiego powodu nie mielibyśmy jej zmienić. Zmiany, o ile są dobre stanowią podstawę dla rozwoju. Oczywiście o ile są dobre. A nic tak nie służy prawidłowej selekcji pomysłów jak krytyczna dyskusja nad nimi. Aby ona jednak była możliwa nie należy krępować sobie rąk dogmatami, które przecięż nie oznaczają wprowadzenia np. systemu totalitarnego, ale rozwiązania, które są stosowane w wielu państwach Europy i reszty świata.
Przypuszczam, że kilka wieków temu tego typu dogmatem, którego nie należy zmieniać była np. pańszczyzna na wsi, później brak równouprawnienia kobiet, albo np. w USA brak równouprawnienia ludności czarnoskórej. Ale pańszczyznę zniesiono, kobiety w Polsce niedawno uzyskały parytety, zaś prezydentem Stanów od jakiegoś czasu jest czarnoskóry. Przypuszczam, że przed zalegalizowaniem tych zmian pojawiały się listy podobne do prezentowanego listu Dorna, w którym broniono pewnych "dogmatów". Jednakże po jakimś czasie zmiana owych "dogmatów" okazywała się słuszna. Czy może jednak dziś ktokolwiek - prócz skrajnej prawicy - pragnie kwestionować zasadę równości wszystkich obywateli - chłopów, kobiet czy czarnoskórych - względem prawa?
Zasada unitarności jest w konstytucji polskiej, ale sama konstytucja przecież "z luftu" sie nie wzięła. Jest wyrazem woli obywateli, i jeśli obywatele wyrażą wolę jej zmiany w ramach prcedur demokratycznego państwa prawa, to dlaczego taka zmiana nie miałyby się dokonać? Nie chodzi przecież tutaj o zmiany, które kwestionowałyby sam demokratyczny porządek państwa. Czy USA czy Niemcy, które są państwami federalnymi, nie są demokracjami? Podstawę dla demokracji nie stanowi zasada unitarności, ale dwie głowne wartości tj. wolność indywidualna i sprawiedliwość społeczna. W ramach procedur jakie daje nam demokracja nad pozostałymi kwestiami możemy dyskutować. Argument, że autonomia jest nie do zaakceptowania, bo nie ma jej w konstytucji, to żaden argument.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz