czwartek, 11 listopada 2010

Święto Niepodległości

Wróciłem właśnie z parady z okazji Święta Niepodległości, która odbyła się w Gdańsku. Przeszły głównymi ulicami Gdańska kolumny wojskowych w strojach z różnych epok, także konne wojsko, poza tym przejechały pojazdy wojskowe, osobowe i dużo motocyklistów. Na poboczach ulic ustawiło się tysiące wiwatujących osób. Kolejny punkt to przemówienia pod pomnikiem Sobieskiego - prezydenta miasta Gdańska, Pani Danuty Wałęsy oraz gościa specjalnego – Jeana Michela Jarre’a, który jeszcze tego samego dnia ma mieć koncert w Trójmieście.
Zgadzam się, że parady narodowe są ważne dla kultuwowania wspólnej pamięci, oraz dania ludziom poczucia przynależenia do jednej wspólnoty. Ale czy muszą one mieć taką akurat formę tj. czy musi to być parada w znaczącej części militarna? Głównym rdzeniem parady było przecież wojsko i pojazdy wojskowe. Rozumiem, że odzyskanie wolności przez Polskę w 1918 wiązało się bezpośrednio głównie z działaniami wojskowymi. Ale dlaczego pomijać całe zaplecze, które pośrednio umożliwiło ten sukces? Czy bez zastępców rzemieślników polskich, robotników polskich, rolników polskiej wsi, kupców polskich, nie wspominając już o polskich kobietach – czy bez nich ten zryw byłby możliwy? Ale można jeszcze radykalniej zapytać – a co z obywatelami polskimi żydowskiego czy tatarskiego pochodzenia, którzy także wspierali działania niepodległościowe Polski?  Dlaczego w ramach parady narodowej nie mogliby przejść także reprezentanci tych grup? Podczas organizacji takich pochodów zakłada się jako oczywistość, że dla odzyskania wolności najistotniejszy jest zryw narodowy i walka. Owszem są one ważne, ale co z codzienną pracą umożliwiająca dokonanie tego zrywu?
Ale może się za bardzo czepiam i charakter tego polskiego święta ma dopuszczać do afirmacji tylko te militarne aspekty, które złożyły się na odzyskanie niepodległości. Jest jednak inna kwestia, z którą się spotkałem na tej manifestacji, którą bardziej konsekwentnie jestem w stanie krytykować. Mianowicie - po przejściu sił oręża polskiego ulicami Gdańska nastąpiło wspomniane już spotkanie pod pomnikiem Sobieskiego. Przemawiająca przez głośniki osoba zachęcając ludzi do dalszego uczestnictwa we wspólnym świętowaniu, przypomniała jakże dobrze znane nam z kampanii prezydenckiej hasło – Nie ma wolności bez solidarności. A następnie dodała kolejne – Nie ma solidarności bez miłości. Oraz wyprowadziła z tego jakże słuszny wniosek, iż – Nie ma wolności bez miłości. Wszystko pięknie, tylko jak te piękne hasła – wolności, solidarności i miłości - mają się do całej tej militarnej otoczki, którą przed chwilą nam zaserwowano? Jak pogodzić te uniwersalne wartości, które można by było wypisać na sztandarach organizacji pacyfistycznych z tym militarnym show? Oczywiście w dalszym przemówieniu padały uwagi, że dziś ojczyzna nie potrzebuje walki i przelewu krwi, ale codziennej pracy. Bardzo słusznie – tutaj zgoda. Tylko po co w takim razie taka forma tego przemarszu? Po co ten Krzyżak, którego na łańcuchu, uwięzionego prowadziła jedna z grup przebranych za rycerzy średniowiecznych? Chyba, że chodzi o wolność, solidarność i miłość tylko dla naszych tj. dla Polaków. Ale wtedy nie wstydźmy się tego mówić otwarcie. Więcej konsekwencji w działaniu – albo – albo. Albo żyjemy w państwie, w którym kategoria narodu jest konstytuowana w oparciu o uniwersalne wartości, albo w państwie w którym naród to prawdziwi Polacy, zaś dzisiejsi potomkowie Krzyżaków,  Żydów, Białorusinów, Ukraińców, Słowaków oraz innych członków mniejszości narodowych to obywatele drugiej kategorii.

1 komentarz:

  1. Wiesz, myślę, że wykorzystany tu został (być może nieświadomie) dokładnie ten sam mechanizm, jaki miał miejsce w przypadku warszawskiego przemarszu ONRowców i Wszechpolaków: żadnych antysemickich haseł, żadnych faszystowskich symboli i gestów, ale i tak wszyscy wiemy o co chodzi. Na poziomie słów (który chyba dziś staje się ważniejszy) jesteśmy poprawni politycznie, na innych - po staremu. To z jednej strony.
    Z drugiej: myślę, że to pokazuje czego brakuje temu społeczeństwu: zdolności krytycznego i racjonalnego myślenia. Większość nie była nawet w stanie dostrzec tej sprzeczności, w tym co słyszy i co widzi, tak samo jak nie jest w stanie dostrzec sprzeczności w swych poglądach (np. deklarują się jako liberałowie, a jak przychodzi co do czego, to odzywają się w nich wyłącznie konserwatywne siły).

    OdpowiedzUsuń