Podczas dyskusji na blogu Czarka (http://immanencja.blogspot.com/2011/12/etyka-hierarchiczna.html) pojawiło się bardzo ciekawe pojęcie eksperymentu etycznego. Większości z was pojęcie to wyda sie - i moim zdaniem słusznie - sprzeczne wewnętrznie. Prowadząc rozmowę dosyć szybko zaczęliśmy w podawanych przykładach odchodzić do niego na rzecz pojęcia eksperymentu egzystencjalnego. To ostatnie pojęcie, które było na wspomnianym blogu głównym przedmiotem analiz, zostanie omówione w kolejnym moim tekście. Teraz jednak chciałbym w kilku krokach przyjrzeć się temu pierwszemu, bowiem mimo tkwiącej w niem sprzeczności, pozwala ono ukazać kilka bardzo interesujących kwestii.
Tekst dotyczy problemu: na ile sensowne jest mówienie o eksperymentach w sferze etyki? W pierwszym rozdziale omawiam podstawowe pojecia: hipotezy i eksperymentu. Odwołuje się tutaj do nauki po prostu, bowiem z tego obszaru pojęcia te biorą swe źródło. W drugim rozdziale odpowiadam na pytanie czym jest etyka, oraz wprowadzam wśród jej twierdzeń podział na twierdzenia kategoryczne i hipotetyczne. W trzecim ukazuje istotę problematyczności stosowania kategorii eksperymentu w etyce. W czwartym stawiam pytanie: na ile ma sens mówienie o eksperymentach etycznych w przypadku zdań hipotetycznych. W piątym: na ile ma sens mówienie o eksperymentach etycznych w przypadku zdań kategorycznych. W ostatnim – szóstym - zakreślam perspektywę egzystencjalną dla możliwości eksperymentowania.
1. Hipoteza i eksperyment.
1.1. Hipoteza to twierdzenie, które mówi coś na temat rzeczywistości. Przykładem może być zdanie: wszystkie łabędzie są różowe, albo: Wszystkie orbity planet są elipsami. Nas interesuje to czy stawiana hipoteza jest prawdziwa lub nie. Aby dokonać potwierdzenia lub obalenia hipotezy nalezy przejść przez dwa etapy. W pierwszym trzeba z hipotezy, która jest zdaniem ogólnym wyprowadzić opis konkretnych następstw. W podanych przykładach to proste. Pierwsza hipoteza mówi o istnieniu konkretnych istot (łabędzi), które są koloru różowego. Drugim krokiem jest stwierdzenie poprzez obserwację lub eksperyment, zachodzenia prawdziwości konkretnych twierdzeń wyprowadzonych z hipotezy. Czyli - zaobserwowaniu jakiego koloru są prawdziwe łabędzie i stwierdzeniu czy wynik obserwacji potwierdza czy podważa hipotezę. W skrócie - z hipotezy wnioskujemy coś na temat doświadczanej rzeczywistości (przewidujemy fakty), i rzeczywistość potwierdza lub nie potwierdza naszych przewidywań.
Hipotezy, dla których nie da się przeprowadzić tych dwóch kroków, nie są weryfikowalne, a tym samym nie są tezami naukowymi. Tym samym nie ma narzędzi, które pozwoliły by orzec, iż dana hipoteza może być nadal przyjmowana – bowiem nie ma niczego co mogłoby ją podważyć.
1.2. Eksperyment tym by się różnił od obserwacji, iż byłby on umyślnym utworzeniem takich okoliczności (warunków początkowych), które zgodnie z przyjmowaną hipotezą powinny doprowadzić do określonych wyników. Nie jest on biernym przyglądaniem się otaczającej rzeczywistości, ale zakłada wpłynięcie na nią w sposób, który umożliwi jej udzielnie odpowiedzi na stawiane przez nas pytania. Czy woda zawsze wrze w temperaturze 100 C? To w sumie nie hipoteza, ale pytanie. Więc może tak: temperatura wrzenia wody jest zawsze odwrotnie proporcjonalna do ciśnienia. Możemy dokonać obserwacji - zjedźmy na dół kopalni, albo wejdźmy na szczyt góry i spróbujmy tam zagotować ją (w innym ciśnieniu). Ale dostępne nam w świecie naturalnym spektrum ciśnień jest dosyć wąskie. Skąd wiadomo czy nasza hipoteza obowiązuje także w radykalnie niskich bądź radykalnie wysokich ciśnieniach? Dlatego możemy przeprowadzić eksperyment w laboratorium, i w ten sposób mieć dostęp do ciśnień o dużo bardziej ekstremalnych wartościach. W ten sposób w większym stopniu potwierdzimy lub podważymy hipotezę.
2.Etyka
2.1. Czym jest etyka? Jest dyscypliną, która zajmuje sie badaniem moralności - przekonań na temat powinności moralnych. Tak jak nauka nie jest tylko zbiorem przekonań (zdań na temat zaobserwowanych faktów) typu - "każdy przedmiot podrzucony do góry kiedyś musi spaść", ale także zbiorem uzasadnień dla tych przekonań np. odnoszących sie do teorii siły grawitacji. Tak samo etyka nie jest tylko zbiorem przekonań typu - nie należy kraść i kłamać, ale także stara sie podawać uzasadnienia dla nich. Dlaczego jest tak, iż kłamstwo i kradzież są czymś złym?
Tym co jednak różni zdecydowanie naukę od etyki, to obszar rzeczywistości, do której się odnoszą. Nauka mówi o tym co w świecie zachodzi, co w nim jest np. istniejące fakty, prawo krążenia planet po elipsach. Etyka mówi o tym co nie jest i nie zachodzi nawet, ale mimo to powinno zachodzić - mówi ona o powinnościach. Nawet jeśli każdy człowiek w swoim życiu wiele razy coś ukradł, to nie zmienia faktu, iż kradzież jest czymś złym i nie powinno się kraść. Twierdzenia naukowe pozwalają przewidywać przyszłe fakty, twierdzenia etyczne niczego takiego nie umożliwiają.
2.2. Zakładam, że etyka zawiera w ogólności dwa rodzaje twierdzeń: kategoryczne i hipotetyczne. Pierwsze mówią o tym co wartościowe samo w sobie, co nie wymaga dalszego uzasadniania. To zbiór twierdzeń przyjmowanych apriorycznie na podstawie ich samooczywistości. Drugie nie mówią o tym co samo w sobie wartościowe, ale mówią o środkach osiągniecia tego co wartościowe. Mają one strukturę: "jeśli chcesz osiągnąć X to zrób Y".
Aby ukazać różnice pomiędzy nimi rozpatrzmy przykład. Czy wierność małżeńską traktuję kategorycznie (jako cel sam w sobie) czy hipotetycznie (jako środek do celu)? Jeśli jako środek do tego aby mieć przy sobie zdrową, młodą, atrakcyjną i wesołą małżonkę, która urodzi mi zdrowe dzieci, to czy nadal będę jej wierny kiedy ona będzie schorowana, starsza, nie tak atrakcyjna i z problemami, a może się nawet okazać, że będzie bezpłodna, a obok znajdzie się inna osoba, która będzie zdrowa, młoda itd.? Traktując wierność jako środek do celu, dopuszczam jej odrzucenie gdy znajdę lepszy środek do niego. Ale gdy traktuję ją jako wartość samą w sobie, to nie ma siły, która by sprawiła abym był niewierny w małżeństwie. (zakładając, że Kant ma rację i człowiek jest zdolny do tego aby być istotą w pełni racjonalną:)
3. Eksperyment etyczny?
Czy ma sens stosowanie przedstawionych pojęć naukowych w obszarze etyki? W nauce eksperyment jest metodą, która umożliwia odrzucanie błędnych hipotez i potwierdzanie słusznych. Czy etyka także może się posłużyć taką metodą? Poniższy przykład wskazuje na problematyczność takiego przedsięwzięcia.
Nasza hipoteza brzmi: powinno się byc odważnym. W jaki sposób może wyglądać jej potwierdzenie lub obalanie. Analogicznie jak w nauce - obserwacja lub eksperyment. Obserwuję swoje i innych zachowanie w różnych sytuacjach. Obserwuję, iż czasem uda mi się przezwyciężyć strach i dokonać odważnego czynu, częściej raczej "skulam ogon". Mogę zaeksperymentować - spróbowac skoku na bangi, albo skoku spadochronowego ze samolotu, albo odważyć się poprosić szefa o podwyżke, albo odważyć się poprosić pewną osobę o wybaczenie. Te różne sytuacje mogą mnie przekonać o tym iż, w większym lub mniejszym stopniu jestem zdolny zachowywać się odważnie.
Jednak początkowa hipoteza nie dotyczyła tego jakim się jest, ale co powinno się czynić. Czy jakikolwiek wynik obserwacji czy eksperymentu może powiedzieć cokolwiek o powinności bycia odważnym? Zdecydowanie nie, bowiem mogę w każdej z podanych sytuacji zachowac się jak ostatni tchórz, ale nadal jako coś oczywistego będe przyjmował twierdzenie, iż należy być odważnym.
Czy więc jest tak, iż wartość doświadczenia dla dyscypliny jaką jest etyka jest zerowa? Rozpatrzmy to pytanie w dwóch krokach. Najpierw czy doświadczenie, a tym samym eksperymentowanie, może mieć znaczenie dla obszaru zdań hipotecznych w etyce tj. środków do osiągania tego co wartościowe. Później - czy może miec znaczenie dla obszaru tego co wartościowe samo w sobie?
4. Eksperymentowanie z twierdzeniami hipotetycznymi
Ale ktoś może powiedzieć tak. Zakładam hipotezę: należy być wyrozumiałym dla cudzych błędów. W konkretnych sytuacjach oznacza to nie reagowanie gwałtownie na cudze pomyłki, wybuchowe nastroje – trzeba ludziom dać czas a sami zrozumieją swój błąd. Co jednak kiedy ja jestem wyrozumiały dla błędów innych, a oni dla moich nie? Dodatkowo moją wyrozumiałość interpretują jako słabość i uległość, i pozwalają sobie na większy brak wyrozumiałości w stosunku do mojej osoby, bo wiedzą, że się im nie sprzeciwie. Zamiast zrozumieć swój błąd utwierdzają się w nim. Te obserwacje doprowadziły mnie do wniosku, iż nie należy być wyrozumiałym dla cudzych błędów. Uważam teraz, iż należy być stanowczym i krytycznie odnosić się do obcych pomyłek.
Czy ten przykład pokazuje, iż doświadczenie daje możliwość weryfikacji twierdzeń etycznych? I tak i nie – wyjaśniam poniżej.
Czy przyjmowane przez daną osobę twierdzenie o tym, że należy być wyrozumiałym jest hipotetyczne czy kategoryczne – mówi o środku do tego co wartościowe czy o tym co wartościowe samo w sobie? Wyraźnie widać, iż osoba ta zakłada, iż bycie wyrozumiałym dla innych jest tylko środkiem do innego celu, który jest faktyczną wartością etyczną. Tą wartością może być np. godność osobista. Tym samym weryfikacja twierdzenia etycznego przy pomocy doświadczenia była możliwa, bowiem pomiędzy hipotezą (należy być wyrozumiałym) a doświadczeniem (reakcje innych osób) istniał element trzeci - to co naprawdę wartościowe (godność osobista).
Moim zdaniem można się zgodzić, iż doświadczenie pozwala weryfikować pewne tezy etyczne (te hipotetyczne), ale nie pozwala weryfikować każdej tezy etycznej (kategorycznych). Można oczywiście powiedzieć, iż dla tej osoby wartość bycia wyrozumiałym była ujmowana jako cel sam w sobie. Owszem, ale było to jej fałszywe założenie o czym sama się przekonała na drodze refleksji.
W tym obszarze jest możliwe także dokonanie eksperymentu etycznego. Dana osoba jest świadoma, iż wartością dla niej jest godność osobista. Jaką metodą można tę wartość osiągnąć? Do tej pory sprawdzało się bycie wyrozumiałym dla innych – to zapewnia poszanowanie ich godności. Ale, w drodze - nie doświadczenia jeszcze - lecz namysłu, rozważań, albo przypływu genialnej intuicji – uświadomiła sobie iż: szacunek dla pewnych osób (chamskich, niewdzięcznych) wymaga ich ganienia. A także, iż nie tylko innym należy się szacunek, ale także jej samej. Postanawia więc dokonać zmiany zasad działania. Nie jest już tak, że jedyną metodą poszanowania godności jest wyrozumiałość – czasem jest nią krytyka i nagana. Albo też dana osoba – nie tylko bez doświadczenia, ale nawet bez rozważania prowadzącego od przesłanek do wniosku czy genialnej intuicji - postanawia po prostu zaryzykować taką hipotezę. Czyni to aby sprawdzić jak ludzie się wtedy zaczną zachowywać, i bliżej poznać ludzką naturę – swoją i innych.
Jak widzimy, taka ograniczona forma eksperymentu etycznego jest możliwa. Ograniczona, bo mamy świadomość, iż nie eksperymentujemy tutaj z tym co wartościowe samo w sobie – z tym co samooczywiste w naszym systemie.
Ostatecznie doświadczenie dla hipotez hipotetycznych w etyce pełni podwójną funkcję. Po pierwsze, pozwala odrzucić gorszą metodę na osiąganie tego co wartościowe i wskazać lepszą. Po drugie, ukazuje - już na drodze głębszej refleksji, iż to inna wartość, niż przyjmowana początkowo jest wartością podstawową. Tym samym doświadczenie umożliwiło uświadomienie sobie na głębszym poziomie naszych intuicji etycznych. Albo inaczej - poprzez dokonane czyny i nasze reakcje na niego - ukazuje się nam bardziej prawdziwa struktura naszego sumienia.
5. Eksperymentowanie z twierdzeniami kategorycznymi
Czy doświadczenie, a tym samym przeprowadzanie eksperymentów może mieć jednak wpływ na podstawowe wartości etyczne? Wydaje się, iż nie, bowiem w przeciwieństwie do zdań hipotetycznych – brakuje tutaj trzeciego elementu, w świetle którego możemy porównać owe wartości z doświadczeniem. W przypadku twierdzeń hipotetycznych można się było zastanawiać czy w świetle danego doświadczenia umożliwiają owe twierdzenia rzeczywiście realizację przyjętych wartości podstawowych. Ale w przypadku samych wartości podstawowych - co będzie tym trzecim elementem, który umożliwi ich potwierdzenie lub podważenie? Możemy postawić hipotezę – należy być odważnym. Jak doświadczenie pozwoli nam przekonać się o prawdziwości takiego twierdzenia? Nie chodzi o to czy ja jestem odważny, albo czy inni są odważni. Nie chodzi też o to, czy odwaga jest najlepszym środkiem do realizacji wartości X. Ale o to czy należy dokonywać czynów odważnych po prostu. Czy jest możliwe doświadczenie, które umożliwi potwierdzenie lub obalenie takiej hipotezy?
Istota problemu polega na wspomnianym już braku trzeciego elementu, który umożliwiłby porównanie i weryfikację. Nie ma takiego elementu, bowiem omawiane wartości podstawowe są przyjmowane w sposób samooczywisty. Ten trzeci element musiałby być zdolny do przekonania nas, iż to co do tej pory przyjmowaliśmy jako samooczywiste już nie jest takie samooczywiste. Musiałoby to być coś ponad samooczywistością.
Dlatego wydaje się być słusznym, iż nie ma sensu mówienie o eksperymentowaniu z tym co oczywiste w ramach etyki. Etyka zakłada u swej podstawy wolny i racjonalny podmiot. Racjonalność oznacza tutaj, że człowiek kieruje się przyjętymi przez siebie w sposób wolny zasadami. Rozum jednak nie jest zawieszony w próżni, a u swej podstawy posiada – wspominane – aprioryczne wyposażenie tj. zbiór twierdzeń samooczywistych. Nie może on z tym zakresem eksperymentować, bowiem oznaczałoby to przekroczenie swych własnych granic. Rozum podważając swą podstawę kwestionowałby swoją własną racjonalność – godził by się na szaleństwo. Etyka tak jak ja ją rozumiem – nie dopuszcza szaleństwa tj. działania niezgodnego z tym co samooczywiste.
Kiedy piszę, że rozum nie dopuszcza przekroczenia tego co samooczywiste, nie chodzi mi o to, że nie powinien tego czynić, ale on nie jest zdolny do uczynienia czegoś takiego. Ktoś może jednak argumentować – no dobrze, ale wyznaję zasady etyki nietzscheańskiej (kryterium afirmacji i twórczości. Pytanie na ile w ogóle koncepcja Nietzschego jest normatywna, a na ile opisowa. Ale zostawmy to.), a postanowiłem dokonać eksperymentu – od teraz w swoim działaniu będę się kierował zasadami etyki chrześcijańskiej – będę litościwy, będę wybaczał, będę ofiarny w stosunku do innych. Problem polega na tym, iż jeżeli w obszarze samooczywistości danego rozumu znajdują się zasady etyki nietzscheańskiej (czyli jeżeli nietzscheanizm jest dla kogoś naprawde ważny, a nie tylko etykietką, którą można się pochwalić w towarzystwie), to taka zmiana nie będzie dla niego możliwa. Co by go miało skłonić do takiej alienującej zmiany przejścia od etyki nietzscheańskiej do chrześcijańskiej? Dlaczego miałby działać niezgodnie z tym co przyjmuje jako oczywiste? Czyż to nie świadczyłoby o tym, że rozum sprzeciwiłby się sobie samemu? Rzeczywiście tak by się mogło wydawać.
Ale zastanówmy się. Jeśli ktoś wyznaje zasady etyki A, ale postanawia eksperymentować i przyjmuje zasady etyki B, to znaczy przecież, że etyka A nie jest tak naprawdę przez niego przyjmowana w sposób autentyczny. Istnieje coś wyższego ponad zasadami etyki A, np. powinność eksperymentowania, dokonywania zmiany. Tym samym tylko pozornie rozum sprzeciwia się sobie, bowiem fałszywie ujmował siebie wcześniej jako wyznającego zasady etyki A, podczas gdy w rzeczywistości przyjmował inne zasady - eksperymentowania. Czyli taki rozum tak naprawdę nie eksperymentuje z tym co dla niego podstawowe. Rozum nie jest zdolny do sprzeciwu wobec siebie samego – nie potrafi zakwestionować swoich podstawowych zasad. Co nie oznacza, że nie potrafi dokonać jakiejkolwiek samokrytyki.
Osoba, która przyjmuje jako podstawowe zasady etyczne - zasadę eksperymentowania, aby naprawdę dokonać eksperymentu (na poziomie zasad kategorycznych, a nie hipotecznych, bo o tych teraz mowa) musiałaby zrezygnować z eksperymentowania i przyjąć autentycznie jakieś wartości stałe jako podstawowe. Tym samym musiałaby zapomnieć, zrezygnować, odrzucić wartość eksperymentowania jako obowiązującą. Rozum nie jest zdolny uczynić czegoś takiego - nie "przeskoczy" on sam siebie.
6. Wstęp do eksperymentowania egzystencjalnego
Człowiek jednak nie jest tylko rozumem i wolnością. Jest także tym ciałem, tymi emocjami, tymi rolami społecznymi, tymi relacjami z Innymi. Obok świata jasności i wyraźności, istnieje świat mroku, tajemnicy i szaleństwa. W tym nowym obszarze – obszarze egzystencjalnym – istnieje możliwość przekroczenia granic rozumu tj. oddania się we władanie temu co pozaracjonalne. Jaki sens ma mówienie o eksperymentowaniu w tym zakresie, to pytanie na kolejny tekst. Tutaj jednak chce zakreślić możliwość mówienia o roli „doświadczenia” (jeszcze nie eksperymentu) w ramach tego nowego obszaru.
Wróćmy do etycznych samooczywistości, z którymi racjonalność sama nie mogła eksperymentować, bo kwestionowałaby samą siebie. Dodajmy jednak do tego obrazka element czasu. W czasie może się dokonać zmiana (narazie pomijamy to co ją spowodowało, chodzi tylko o opis takiej zmiany), która doprowadzi do głębokiej przemiany wewnętrznej - do zastąpienia starej oczywistości nową oczywistością. Taką zmianę można określić - moim zdaniem - jako zwrot lub nawrócenie. W jej wyniku dochodzi do ustanowienia nowej podstawy naszej podmiotowości. Tym samym może dojść do ustanowienia nowego zestawu podstawowych twierdzeń etycznych – czyli także podmiany wspominanych samooczywistości etycznych. Ale ta zmiana nie zachodzi w sposób świadomy – bowiem świadomość zawsze już zakłada jakąś podstawę tego o co sama nie zapytuje. Tym samym nie dokonuje się ona poprzez analizę treści wewnętrznych świadomości czy zewnętrznego doświadczenia, ale poprzez zmianę tego co wszelką analizę i doświadczenie umożliwia.
Bardzo ważna jest tutaj kolejność operacji. O ile w obszarze analizy różnych środków do celu mogliśmy najpierw porównać dwie metody osiągniecia celu, a następnie zastąpić starą metodę nową, tak tutaj kolejność jest odwrotna – najpierw następuje zastąpienie podstawowych wartości, a dopiero po fakcie zastąpienia można mówić o porówywaniu. I wtedy tym trzecim elementem, który podważa starą samooczywistość jest nowa samooczywistość. Nie może być inaczej. Bowiem jeśli najpierw chcielibyśmy porówynwać a dopiero potem zmieniać, to ciągle pozostaje problem: w kontekście czego dokonuje się porównanie starych i nowych samooczywistości. Dlatego podmiana musi być wcześniejsza – najpierw coś się wydarza, a dopiero potem możemy to analizować. Nie możemy więc całkowicie zaplanować takiej zamiany.
Czy można mówić o roli doświadczenia podczas dokonywania się takich zmian? Wydaje mi się, iż pojęcie doświadczenia nie jest tutaj najtrafniejsze. Doświadczenie zakłada ograniczenie do istnienie elementu świadomościowego – nie ma doświadczenia bez świadomości doświadczania. Dlatego lepszym pojęciem – nie ograniczającym się do epistemologoii, ale bardziej ontologicznym – byłoby pojęcie wydarzania. Ono nie jest czymś naprzeciw nas czego możemy po prostu doświadczyć, co możemy przeanalizować, ale my jesteśmy jego częścią – ono nas ogarnia. Zwrot nie jest przez nas doświadczany (nie stoimy z boku), ale wydarza się.
Tak by się kształtowała rola „doświadczenia” jako wydarzania dla sfery etyki, ale analizowana spoza tej sfery. Czy w tej szerszej perspektywie są możliwe eksperymenty? Owszem, ale to wymaga innej koncepcji podmiotu aniżeli podmiot w pełni autonomiczny – racjonalny i wolny. O eksperymentach egzystencjalnych postaram się napisać w jednym z kolejnych tekstów.