niedziela, 30 stycznia 2011

Krótka historia organizowania się mniejszości niemieckiej w Polsce

Tutaj pierwszy z trzech filmików ukazujących proces kształtowania się organizacji mniejszości niemieckiej w Polsce - http://www.youtube.com/watch?v=2bThQaXPjoY 

Można zauważyć pewną analogię pomiędzy sytuacją Niemców w Polsce około 20 lat temu  a współczesną sytuacją Ślązaków (tylko pewną analogię, nie twierdzę, że sytuacje te są identyczne) Jeszcze w latach osiemdziesiątych (40 lat po wojnie!) negowano istnienie w Polsce Niemców - i to zarówno po lewej stronie sceny politycznej (generał Jaruzelski) jak i prawej (kardynał Glemp). Jednak przypuszczenia te okazały się błędne. Niemcy pod koniec lat 80 sami zaczęli tworzyć listy świadczące o ich obecności w kraju. Kiedy w końcu został przez nich złożony wniosek o rejestrację organizacji mniejszości, to został on odrzucony przez sąd. Decyzję uzasadniono zagrożeniem dla powszechnego porządku społeczeństwa. W prasie pojawiały się głosy pełne sceptycyzmu i obaw - "Czy istnieje mniejszość niemiecka?", "Który Vaterland?". Ale ostatecznie organizacja mogła rozpocząć legalną działalność, a głosy z czasem ucichły (bardziej szczegółowo proces ten został przedstawiony na filmie). Polacy pogodzili się w dużym stopniu z tym, że w graniach ich kraju mieszkają Niemcy, którzy także są obywatelami polskimi. Nie dość tego - przedstawiciele mniejszości niemieckiej dostali się do parlamentu polskiego. Także na szczeblach lokalnej władzy uzyskali licznych przedstawicieli. Czy Polska z tego powodu przez ostatnie 20 lat się zawaliła? 

Wydaje mi się, że dzisiejsze reakacje mediów i polityków na dojście Ruchu Autonomii Śląska do władzy  w województwie śląskim są efektem tegoż samego strachu przed zmianami co 20 lat temu. Także dziś stosuje się te same zabiegi odwołujące się do obawy przed nowym - neguje się istnienie narodu śląskiego (co oczywiście jest innym rodzajem kłody rzuconej niż negowanie istnienia Niemców w Polsce. Nikt nie negował wtedy istnienia narodu niemieckiego w ogóle), utrudnia się legalizację organizacji mniejszości śląskiej, w mediach podnosi się alarm z powodu Ślązaków zagrażających integralności Polski. Dotyczy to polityków z całego spektrum politycznego (od lewicy - Napieralski, przez  tzw. liberałów - Nałęcz, Buzek, Komorowski, po prawicę - Dorn, Cichocki, oraz Radio Maryja). Ale to co się wydarzyło w przeciągu ostatnich 20 lat powinno nas nauczyć cierpliwości. Trzeba powoli, klarownie acz stanowczo tłumaczyć o co nam chodzi, aż zmiany zostaną zaakceptowane. Czymś naturalnym jest przyzwyczajenie do swojego oglądu rzeczywistości, do nawyków mentalnych, do domu w którym rzeczy są poukładane na swych miejscach, gdzie wszystko ma swoją etykietkę a każdy swoje ustalone miejsce. Ale przebudowa domu już się rozpoczęła. Idzie nowe - jeśli nie dla całej Polskie to na pewno dla świadomości Ślązaków. 

Pokazują to ostatnie badania Dziennika Zachodniego w czterech mistach Górnego Śląska - Katowicach, Gliwicach, Chorzowie i Rybniku -, które ukazały że 46% mieszkańców tych miast chce zadeklarować narodowość śląska w narodowym spisie powszechnym, który rozpocznie się już w kwietniu tego roku (źródło: http://katowice.naszemiasto.pl/tag/narodowosc-slaska-ras.html). Zgodnie z ostatnimi wynikami Spisu z 2002 roku Ślązacy są już teraz największą co do deklaracji mniejszością narodową w Polsce (ponad 170 tyś.). Czy ktoś jeszcze prócz dogmatycznych wyznawców Hegla pragnie w imię idei / definicji negować fakty empiryczne? Naród śląski jest faktem dla nas. A jeśli dla was jeszcze nie jest, to - rozumiemy wasze obawy - ponad 40 lat potrzebowaliście aby zrozumieć, że w granicach waszego kraju żyje przynajmniej 150 tyś. Niemców. Więc cierpliwości - także śląski fakt stanie się z czasem faktem dla was.

sobota, 8 stycznia 2011

Autonomia Śląska - dlaczego tak (6)

Do moich przyjaciół konserwatystów. 

Tak jak wcześniej próbowałem wykazywać niekonsekwencję - wewnętrzną sprzeczność - w stanowisku liberalnych krytyków autonomii Śląska, tak teraz pragnę wskazać na niekonsekwencję w Waszym tj. konserwatywnym postępowaniu wobec postulatów RAŚ-iu. 

Mianowicie - jak to się dzieje, iż gdy ktoś Was drodzy konserwatyści wyzywa od mocherów, czy oszołomów; kiedy wyśmiewa się waszych polityków np. za to jakiego są wzrostu; kiedy porównują wystąpienia waszych polityków do wystąpień faszystów; kiedy główne media w Polsce uciszają Wasze głosy skargi odwołaniami do pojednania i miłości; kiedy przedstawia się Was jako fundamentalistów religijnych gdy walczycie o żywą obecność symboli religijnych w sferze publicznej; kiedy główne media w kraju zamiast przyglądać się pracy rządu, ciągle tropią bolączki opozycji; We wszystkich tych sytuacjach - Wy reagując potraficie stać się mistrzami podejrzeń, demistyfikacji, krytyki i ujawniania źródeł manipulacji jakiej poddawane jest społeczeństwo przez media. Czasopismo Fronda jest w stanie poświęcić nawet cały numer mechanizmom manipulacji - numer 57. Dlaczego jednak nie korzystacie z metody krytycznej także wtedy kiedy ktoś pisze nieprawdę na temat stanowisk innych aniżeli Wasze? 

Dlaczego nie przyjżycie się z tą samą demistyfikującą stanowczością tekstom pisanym na temat Ruchu Autonomii Śląska? Dlaczego bezmyślnie powtarzacie, że Śląsk chce się odłączyć od Polski i nazywacie Ślązaków separatystami? Dlaczego Wasze wypowiedzi dotyczące tego zagadnienia są pełne fobii na punkcie tego co niemieckie? Dlaczego nie akceptujcie alternatywnych tożsamości narodowych pewnej grupy obywateli naszego kraju, którzy stanowią mniejszość? Dlaczego jesteście tak niekonsekwetni w stosowaniu krytycznej analizy? Dlaczego stosujcie ją tylko wtedy kiedy to na Wasz temat kłamią, zaś kiedy szkalują kogoś innego to przyłączacie się do kłamstw?

Bronisław Wildstein w przywołanym numerze Frondy pisze: "Kolejna fundamentalna manipulacja to zestawienie retoryki Jarosława Kaczyńskiego, do której można mieć mnóstwo zastrzeżeń, z praktyką delegitymizacji, czyli odebraniem opozycji prawomocności, a więc pozbawieniem jej racji bytu. Niektórzy 'naiwni' komentatorzy, np. Waldemar Kuczyński, piszą to wprost. PiS-owi nie podoba się nasza konstytucja. PiS-owi nie podoba się stan rzeczy w Polsce. PiS jest opozycją antysystemową. PiS powinien zostać co najmniej zmarginalizowany i nie wolno dopuścić, aby znalazł się w sytuacji, w której mógłby zdobyć władzę. Jest to wprost mówione. Z demokracją i wolnością nie ma to nic wspólnego, ponieważ - przypomnijmy - PiS ubiega się o zmianę konstytucji i systemu w naszym kraju metodami demokratycznymi." (str. 57) Przypuszczam, że większość z Was - konserwatystów - zgodzi się z powyższą analizą. Dlaczego jednak kiedy media szkalują RAŚ i używając tych samych schematów argumentacyjnych piszą nieprawdę Wy bezkrytycznie przyjmujecie takie argumenty? - RAŚ-owi nie podoba się nasza konstytucja, RAŚ jest partią antypolską, RAŚ powinien zostać zmarginalizowany (tak jak analogiczna organizacja w Czechach kilka lat temu), RAŚ nie może zdobyć władzy (niektórzy postulują aby zdelegalizować tą organizację) (dowody na takie wypowiedzi znajdziecie w moich poprzednich analizach). Dlaczego ten sam wniosek, który broni PiS przed kłamstwami, nie może obronić RAŚ-iu - przecież także RAŚ "ubiega się o zmianę konstytucji i systemu w naszym kraju metodami demokratycznymi." Dlaczego ten sam schemat manipulacji ze strony mediów kiedy dotyczy Was jest kłamstwem, a kiedy dotyczy Ślązaków okazuje się świętą prawdą? Dlaczego nagle wasz krytyczny zmysł - jeszcze przed chwilą tak precyzyjny - ulega otępieniu? Przecież wiecie bardzo dobrze, że te to co mówi mainstream mediów w Polsce to kłamstwa. Czy nadal chcecie poddawać się jego manipulacji  przyjaciele konserwatyści?!